Sobota.
Intensywny dzień: na budowę, do Leroy Merlin, do siostry na chwilę, na budowę, do Dziadków, do biblioteki, a potem kontynuowanie sprzątania i szykowanie posiłków. Byłam już tak zmęczona, że w połowie zawijania rollsów z cukinii uznałam, że jednak nie zdążę, wszak muszę jeszcze nakarmić Dzidzię i zrobić to i owo - i przekazałam kuchenną pałeczkę mężowi. A on jak zwykle stanął na wysokości zadania i ogarnął wszystko pysznie <3 :)
Saturday.
Intensive day: to the construction site, to Leroy Merlin, to my sister for a moment, to the construction site, to my grandparents, to the library, and then continued cleaning and preparing meals. I was so tired that halfway through wrapping zucchini rolls I decided that I wouldn't make it, after all I still had to feed Baby and do this and that - and I passed the kitchen baton to my husband. And as usual he rose to the occasion and took care of everything deliciously <3 :)