
Piątek, piątunio.
Praca, w pracy zawirowania, jak dawno, ale to już taki urok, że jak się przystępuje do budżetu to zawsze coś wyskoczy. Zero zaskoczenia.
Potem po dzieci, po zakupy. Bombel bez roweru, bo ma niesprawne hamulce i do czasu ich naprawy chodzimy na piechotę. Pierwszego dnia było super, ale wczoraj już trochę się ociągał, jak to niespełna pięciolatki mają w zwyczaju. Wieczór spędzony w trójkę, bo @sk1920 wracał później. Ale nie powiem, miło było mi z tymi Bombelkami.
Friday, Friday.
Work, at work, turmoil, but it's such a charm that when you go to the budget, something always pops up. No surprise.
Then for the kids, for the shopping. Bombel without a bike because he has faulty brakes and we walk on foot until they are repaired. The first day was great, but yesterday he was already a little reluctant, as less than five-year-olds are in the habit. An evening spent together, because @sk1920 would come back later. But I won't say, it was nice to be with those two Bombels.